niedziela, 22 lutego 2009


*prosiaczkowo-ulubione.

Stanowczo nie lubię historii i religii. Stanowczo nie lubię się uczyć kiedy za oknem jest słońce pierwszy raz od tygodnia chyba. Poza tym skończyłam list do Andzi stwierdzając, że Francja jest stanowczo za daleko. I w ogóle to nie mogę się doczekać piątku, bo moja O. ma u mnie spać i postara się nie zasnąć w połowie filmu. ;d Jeszcze tylko 4 książki do przeczytania... Wyrobię się w dwa tygodnie przecież. Oczywiście... Zwłaszcza z tymi "Wspomnieniami wojennymi" Lanckorońskiej. ;d
Spokojnie... Nie takie rzeczy człowiek w życiu robił. xD
Poza tym umieram na brak weny.
Jestem uzależniona od: TEGO i TEGO.
Miłej niedzieli życzę. ;}

pi.es. To już nie to samo
pi.es.2 Wybaczcie wszyscy posiadacze fbl, ale coś mi się schrzaniło i nie mogę komentować... ;/

/14:48

piątek, 20 lutego 2009


*prosiaczkowa samotność.

To był baaaaaardzo długi tydzień. Bierzmowanie, bierzmowanie, bierzmowanie mam 29 marca. Chyba spędzę weekend z religią. ;d Faustyną zostanę. ;p
Poza tym to mróz i śnieg aczkolwiek słońce chyba wyszło. I tak twierdzę, że jest zimno i że wieczorem zamierzam obejrzeć "Idealnego faceta" po raz setny, żeby sobie przypomnieć o co chodziło z tą orchideą. ;d Myślę, że panna Roksana F. mogłaby z okazji weekendu napisać maila do mnie, bo jestem spragniona jej wywodów na wszystkie tematy świata. ;pp A ja mogłabym chyba ten list do Andzi skończyć, bo od tygodnia jego początek zalega na biurku przekładany raz na prawą, raz na lewą stronę tegoż mebla.^^ Po siedmiu godzinach w szkole stanowczo brakuje mi szarych komórek, więc wybaczcie powstanie tak bezsensownej notki. ;d

M.;*

/15:21

piątek, 13 lutego 2009


*bo b&w uwielbiam.

No to praktycznie mamy koniec ferii. Podczas ferii zrobiłam całe, duże NIC. Pomijam, że miałam nauczyć się piec, przeczytać chociaż 3 książki na konkurs, powtórzyć sobie informacje z polskiego, pouczyć się z informatyki, oduczyć się jeść słodyczy, schudnąć i w ogóle mogłabym wymieniać w nieskończoność. Ale spokojnie mamy jeszcze 2 całe dni. Na pewno wystarczy mi czasu na wszystko. ;d
Poza tym jutro jest jedno z najbardziej kiczowatych świąt w roku. Czerwono-różowo-sercowe. Ludzie się wtedy kochają i w ogóle wszystko jest cacy. Po prostu idylla. Ale kocha się chyba cały rok, a nie tylko 14 lutego. No cóż nic na to nie poradzimy. Aczkolwiek, tak jak to pisałam w tamtym roku, otrzymanie nawet debilnej kartki nas cieszy, bo jesteśmy tylko ludźmi.
Spadł śnieg, jest zimno i mokro, ale ja na szczęście nie bardzo muszę wychodzić z domu. Nałogowo słucham Brodki i Ani, bo one są po prostu niezastąpione, zwłaszcza ta druga. No, ale oczywiście Rojek też przewija mi się przez głośniki i ogólnie to miałam dziś ochotę zakopać się pod kołdrą, zjeść co nieco czekolady (miałaś się odchudzać?) i czytać "Alchemika", ale jak zwykle mi to nie wyszło. ;d

Powinnam chyba napisać na koniec: miłych walentynek.


/21:49

poniedziałek, 9 lutego 2009


*z moją najulubieńszą. ;p ;****

nie mam weny.

+mój,mój,mój! ;*

/23:04

piątek, 6 lutego 2009


*uśmiechnij się.

Zaczyna się tydzień bez Niego. Tydzień z Nią. ;d Będziemy jeść pizzę i frytki z Anieli, będziemy oglądać filmyyy i będziemy GADAĆ. ;p ;* Słucham Avril. To przechodzi ludzkie pojęcie, ale dzisiaj mi proszę wybaczyć, bo zastanawiam się jak ja wytrzymam ten tydzień. W ogóle wiecie ile to jest TYDZIEŃ? To jest strasznie dużo. Boli mnie brzuch, jestem wkurzona na rozładowany aparat i zastanawiam się po co ja to piszę.

Jesteś naiwna, mówił Ci to ktoś?
Tak, jestem naiwna.

Chyba zaczynam, cholera jasna, tęsknić. -.-

Kocham Cię.


/23:01

wtorek, 3 lutego 2009



Czteryyyy. ;**
"Tak,kocham cię. Bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro." -Paulo Coelho "Zahir".
<3


"Poczwarka" skończona, "Alchemik praktycznie w połowie. Jestem z siebie zadowolona, jak narazie. Tylko jeszcze nie wiem co będzie potem. W głośnikach Karolina Kozak i Artur Rojek na zmianę. Chciałam powiedzieć, że właśnie Kot wskoczył mi na kolana i nie bardzo widzę klawiaturę więc kończę. ;d

+najlepszego Tomkowi i Krzysiowiii. ;p ;*

/23:11

niedziela, 1 lutego 2009




Wczorajszy Rzeszów był udany. Aleksandra ma prezent, ja mam żel czekoladowo-pomarańczowy, nie orientuję się na rzeszowskich ulicach i potrafię się zgubić conajmniej trzy razy, ale i tak wszystko powinno być super. Ale nie jest. Bo czasem wolałabym zniknąć z tego świata, bo i tak wszystko robię źle. Chciałam Wam napisać bardzo rozlegle o wczorajszym wypadzie, ale to chyba nie ma sensu jak zresztą wszystko co robię. Więc żegnam Was, nie wiem kiedy wrócę.


"Ona coraz śmielszą ma chęć
i w kuchni palnik z gazem
Sama sobie wydaje się tłem
i życie jej puszcza się płazem.
Ona przeklina ten dzień
i siebie przed ołtarzem.
Nie pytaj mnie skąd o tym wiem,
opowiem ci o tym innym razem... "

//Strachy Na Lachy-Moralne salto.

/9:25