niedziela, 1 lutego 2009




Wczorajszy Rzeszów był udany. Aleksandra ma prezent, ja mam żel czekoladowo-pomarańczowy, nie orientuję się na rzeszowskich ulicach i potrafię się zgubić conajmniej trzy razy, ale i tak wszystko powinno być super. Ale nie jest. Bo czasem wolałabym zniknąć z tego świata, bo i tak wszystko robię źle. Chciałam Wam napisać bardzo rozlegle o wczorajszym wypadzie, ale to chyba nie ma sensu jak zresztą wszystko co robię. Więc żegnam Was, nie wiem kiedy wrócę.


"Ona coraz śmielszą ma chęć
i w kuchni palnik z gazem
Sama sobie wydaje się tłem
i życie jej puszcza się płazem.
Ona przeklina ten dzień
i siebie przed ołtarzem.
Nie pytaj mnie skąd o tym wiem,
opowiem ci o tym innym razem... "

//Strachy Na Lachy-Moralne salto.

/9:25

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mam wrażenie, że udzielił Ci się mój nastrój...
Ale wszystko nawet, gdy wydaje się być bez sensu to po coś jest.
;* <333

Roksana

Anonimowy pisze...

A ja mam dobry nastrój, a będę mieć jeszcze lepszy, jak już Ci walnę ;D.

Anonimowy pisze...

Alka,nie chce mi się komentowac,ale powiem,że Cię kocham.

Anonimowy pisze...

tak właściwie Roksana napisała już za mnie.
przez-rozowe-okulary

Anonimowy pisze...

po pierwsze: zdjęcie jest fajne.
po drugie: o Rzeszowie to ja wiem, wiem.
po trzecie: lubię ten tekst.

bąkowa. ;pp

Anonimowy pisze...

jaki ładny masz portret na górze:)